Moje myśli to jedna wielka rozsypanka, a ja nigdy nie lubiłam układać puzzli. I stąd ten cały mętlik w uczuciach.
Zawsze gdy przychodzą te długie wieczory, gdzie czuje tylko swoją obecność, dopada mnie fakt pustki. I to zaczyna się w nocy, gdy myśli biją się ze sobą nawzajem i nie pozwalają nawet na chwilę zmrużyć oczu. To takie chwile kiedy chciałabym krzyczeć, ale nie powinnam. Gdy powinnam protestować w obronie własnej, to wtedy milknę.
Jedyne co wtedy chce to mieć jakieś 36,6 obok siebie.
Zastąpisz mi moje oczy? Boje się, że gdy oślepnę nie będę wstanie dojść końca. Zastąpisz moją mowę? Strach, przez tym, że gdy będę musiała walczyć o swoje zdanie, nie wyduszę z siebie ani jednego słowa, nawet monosylaby. Chyba, że zastąpisz moje serce, ponieważ moje jest pocięte jak kartka papieru. Mimo tego, że sklejałam je już nie raz, to dalej jest zniszczone.
Wiesz... lepiej by było gdybyś zastąpił mi mnie. Nie mogę wykonać nawet małego ruchu, sprawia ból. Serce wali jak szalone i łamie żebra. Znów ono usiłuje wyrwać się z więzienia, które pomogłam mu stworzyć. Dobrze wie, że stoi na przegranej pozycji, bez szans i ułamka nadziei na coś lepszego.
Mogę przyznać, że ja stałam się swoją własną "niewolnicą".
Zimne dreszcze, napływające łzy do oczu i jedyne co widzę, to ciemność. Najgorsze jest to gdy nauczysz się płakać i nie wydasz przy tym ani jednego dźwięku. To ten moment, gdy od środka zżera mnie psychiczna martwica, zabierająca jakąś część tęsknoty, ale ja nie czuje jej ubytku.
Co dnia przyglądam się samej sobie w lustrze. Abstrakcja normalnego życia?
Zawsze powtarzano mi, że pomimo wszystkiego powinnam iść przed siebie, nie patrzeć na to co mówią inni, ale są momenty kiedy przestaję wierzyć w samą siebie. Nie mam siły się podnieść, a dziś jest kolejny dzień kiedy nie czuję niczyjej obecności obok siebie.
Noc... Nie śpię, wsłuchuję się w dźwięki samochodów, kroków dochodzących z ulicy i wpatruję się na przebijającą światło latarnie, stojącą od kilku lat na przeciwko mojego okna. Po prostu nie śpię. A co potem? Ni to świt, ni to noc. Dopiero rano gdy przez zasłonki dobiegnie mnie przebijający się promień słońca mogę zasnąć, nie myśląc o tym, że brak mi kogoś obok. Właściwie jest ze mną wszystko dobrze.
W ł a ś c i w i e, to wręcz idealne słowo. Taka przykrywka na wszystko, czego nie chcielibyśmy powiedzieć. Właściwie dobrze - to znaczy: nie, nie dobrze, prawie źle, ale nie potrzebuję ci o tym mówić.
Właściwie to jest zdrowa, może była kiedyś chora, a może dalej nie doszła do siebie, a więc jest właściwie zdrowa, ale to nie twoja sprawa. Właściwie miałam zamiar do ciebie zadzwonić - nie, nie chciałam zadzwonić, ale nie wiem co miałabym ci powiedzieć, a więc słowo "właściwie" da ci do myślenia, że ty i również nie dzwoń.
Właściwie mam czas - i tylko głos zawiesza mi się na tym "właściwie". Tak jakby słoto to miało swój specjalny, akcent, indywidualny, niepolski, przeciągły, następujący po sylanie "wła" - oddzielany pauzą od całej reszty.
W ł a ś c i w i e - znaczy prawie kłamstwo.
Właściwie nic mi nie jest, to znaczy jest mi wszystko...
Co dnia przyglądam się samej sobie w lustrze. Abstrakcja normalnego życia?
Zawsze powtarzano mi, że pomimo wszystkiego powinnam iść przed siebie, nie patrzeć na to co mówią inni, ale są momenty kiedy przestaję wierzyć w samą siebie. Nie mam siły się podnieść, a dziś jest kolejny dzień kiedy nie czuję niczyjej obecności obok siebie.
Noc... Nie śpię, wsłuchuję się w dźwięki samochodów, kroków dochodzących z ulicy i wpatruję się na przebijającą światło latarnie, stojącą od kilku lat na przeciwko mojego okna. Po prostu nie śpię. A co potem? Ni to świt, ni to noc. Dopiero rano gdy przez zasłonki dobiegnie mnie przebijający się promień słońca mogę zasnąć, nie myśląc o tym, że brak mi kogoś obok. Właściwie jest ze mną wszystko dobrze.
W ł a ś c i w i e, to wręcz idealne słowo. Taka przykrywka na wszystko, czego nie chcielibyśmy powiedzieć. Właściwie dobrze - to znaczy: nie, nie dobrze, prawie źle, ale nie potrzebuję ci o tym mówić.
Właściwie to jest zdrowa, może była kiedyś chora, a może dalej nie doszła do siebie, a więc jest właściwie zdrowa, ale to nie twoja sprawa. Właściwie miałam zamiar do ciebie zadzwonić - nie, nie chciałam zadzwonić, ale nie wiem co miałabym ci powiedzieć, a więc słowo "właściwie" da ci do myślenia, że ty i również nie dzwoń.
Właściwie mam czas - i tylko głos zawiesza mi się na tym "właściwie". Tak jakby słoto to miało swój specjalny, akcent, indywidualny, niepolski, przeciągły, następujący po sylanie "wła" - oddzielany pauzą od całej reszty.
W ł a ś c i w i e - znaczy prawie kłamstwo.
Właściwie nic mi nie jest, to znaczy jest mi wszystko...
Ja uwielbiam takie długie, jesienne wieczory, które wręcz zachęcają do takich refleksji :)
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem, co czujesz. Od jakiegoś tygodnia nie przesypiam nocy, a dla mnie to oznaka, że zbliża się jesień i moja depresja, niehumor się powiększy do entego stopnia..
OdpowiedzUsuń