Nadzieja zaczyna się wtedy, gdy stajesz na przeciwko lustra, patrzysz w swoje odbicie i masz nadzieję, że nigdy nie będziesz mieć zmarszczek. A kiedy się kończy?
Nadzieja to nawet szaniec, który staje się po czasie ogromnym wałem. Życie toczy się w jednej rutynie, ta sama codzienna pogoń i to samo spojrzenie ludzi, gdy idziesz powoli ulicą, nie zważając na późną godzinę. A gdy siadasz na parapecie i wpatrujesz się w zaplute deszczem okno, co czujesz? Rozdzierający od środka krzyk, który rozbrzmiewa jak mantra w uszach. Nostalgicznie rozglądasz się po pomieszczeniu, a potem... Potem tylko krótkie urwanie filmu i powrót do rzeczywistości.
Taśma się przerwała - wmawiasz sobie, gdy stajesz znów na przeciw lustra i wypatrujesz zmarszczek.
Siedzisz na podłodze, umazany farbą jak dziecko. Śmiech obija się od ścian echem, a twoje spojrzenie przykuwają porozkładane gazety na podłodze. Twoje spojrzenie jest błędne. Powietrze staje się bardziej gęste, a pomieszczenie wilgotne. A w oczach? Zmora przeszłości. Nagle wszystko wraca. Dawne twarze, dawne czyny i słowa. Stajesz sobą obok siebie.
A więc, kiedy tak na prawdę kończy się nadzieja?
Nadzieja. Dziwne słowo, które każdy w sobie nosi od pierwszego tchnięcia powietrza w naszych płucach. To lot do gwiazd, który przeżyjesz tylko raz. Księżyc w nocy znów świeci sam, a obok czujesz tylko chłód i chemiczny zapach powietrza. Pęka pod nogami lód.
Wtedy kończy się nadzieja, w momencie gdy poza swoim biciem serca, nie czujesz nic innego...
"I wiatr...
Tajemny życia krąg.
I wiatr rzucił młode pisklę
w ostrze skał."
Kat "Niewinność"
piękne. po prostu piękne. jeśli napisałabym coś więcej zepsułabym cały wpis. głęboki. bardzo. cudowny.
OdpowiedzUsuń